25 paź 2016

Uwielbiam uwielbiać...

O uwielbienie Pana oczywiście mi chodzi, z którym spotkałem się po raz pierwszy u zielonoświątkowców w Krotoszynie (chyba). Zwariowałem wtedy i trzyma mnie do dzisiaj. Jest to dla mnie jeden z najpiękniejszych momentów. Na wszystkich nabożeństwach i wszelkich innych spotkaniach, ta chwila trafia do mnie najbardziej. Zdarza mnie się czegoś nie zapamiętać, nie móc się skupić, nie rozumieć jakiegoś słowa, ale uwielbienie działa na mnie zawsze.
Chyba tak naprawdę, brakowało mi tego od zawsze. W Kościele Katolickim, do którego chodziłem jako dziecko i czasami później, niezbyt się odnajdywałem. Panuje tam jakiś patos, powaga, a nawet dziwny smutek. Nie krytykuję w tym momencie, bo to tylko moje odczucia. Zresztą, po tym jak zasmakowałem uwielbienia, inaczej się czuję i zachowuję w takich sytuacjach. Przykładowo moje pójście do Komunii Świętej wygląda tak, że się cieszę jak głupi do sera i mogę chwilami wyglądać dziwnie. Nie widzę jednak powodu, by nie mieć radości, z symbolicznego przyjęcia Jezusa do serca mego.

Wracając do uwielbienia związanego ze śpiewem, klaskaniem, ruchem, a nawet tańcem, jeśli ktoś tego pragnie, to tak mnie wkręciło, że ostatnio nawet w nocy postanowiłem uczestniczyć. W ramach konferencji "Serce Dawida", która odbyła się 22 i 23 października, zorganizowana została też całonocna impreza ku chwale Pana. Było po prostu ekstra! Do tego miałem świadomość, że prędzej ja wymięknę, niż to wszystko się skończy (trwało od 22 do 8). Praktycznie zero ograniczeń, zatem mogłem uczestniczyć do woli. I choć nie byłem tam przez całą noc, to czułem się spełniony. Super atmosfera, muzyka na żywo i śpiew. Coś pięknego - uwielbiam uwielbiać!
Rafał
Na koniec kilka foto z owego spotkania. Ot tak, by uatrakcyjnić ten Wasz pobyt tutaj.
 
 
 
 
 
 

Przebudzenie duchowe